Dwa Oświecenia. Polacy, Żydzi i ich drogi do nowoczesności

Odpowiedź na Recenzyą słownika hebrayskiego, służąca razem za Czwarty Artykuł (1) o przekładzie babilońskiego Talmudu, przez L. A. Chiarini. Ogłoszona niedawno, w namiętnym i nieprzyjaznym duchu pisana Recenzya mego słownika hebrayskiego, w którey kilku adeptów Synagogi usiłuią wykazać dziewięćset błędów iakoby w tymże słowniku odkrytych, daie mi powód do umieszczenia ninieyszego Artykułu. Nie iest to prosta odpowiedź, na tę nową i nieostatnią zapewne ze strony moich przeciwników napaść, od którey bronić się nie mam żadney potrzeby, ale raczey stanowcze moie oświadczenie, z powodu przekładania Talmudu w obecnym stanie rzeczy nieuchronne, a któreby późniey zawsze nastąpić musiało. O słowniku zaś moim tyle tylko tu wspomnę, ile tego wymaga sprawa poruczoney mi pracy. Dobroć i słuszność tey sprawy nabiera u mnie coraz większey oczywistości i coraz mocniey ku sobie przywiązuie, w miarę iak wychodzą naiaw coraz inne, nieprawe sposoby, na zniweczenie spodziewanych z iey dokonania skutków wymierzone. Nie żywię żadney w sobie zawziętości, niemam naymnieyszey niechęci do ludu izraelskiego — a ieżeli w niczem nie myślę ustąpić kroku obłudnym iego przewładcom, czynię to dla tego, że oni zdaią się chcieć mię wyłączyć z uczestnictwa (1) Poprzedzające trzy artykuły były iuż przez X. Chiariniego w innych pismach ogłoszone: 1szy w Dzienniku Warsz. z kwietnia 1826; 2gi. tamże z kwietnia, 1827. 3ci tamże w zeszytach z Lipca, Sierpnia i Września 1829. w doprowadzaniu żydów do szukania własnego ich dobra nie gdzieindziey iak w powszechney i spólney wszystkim ludziom pomyślności. — Nie eden to ani dway przeciwnicy występuią na mnie w szranki, iak by to wmówić chcieli; iest ich tylu może, ilu bywało rycerzy stołu okrągłego w średnich wiekach: niech mi jednak pozwolą wyznać, że liczba ta bynaymniey mię nie zastrasza. Zaczynam od krótkiego wyiaśnienia rzeczy, którą przeciwnikom moim wypadało zawikłać i zaćmić, aby łatwiey im przyszło natworzyć tyle mniemanych błędów ile im się podobało, i przy każdym niemal pomawiać mię o fałsz, o nierozwagę, o nieumieiętność, a nawet, proh dii! o niedowiarstwo. W przedmowie do mego słownika powiedziano, że go układałem podług Rosenmüllera, którego treściwy dykcyonarz hebraysko-łaciński uznałem za nayprzydatnieyszy do uzupełnienia poprzednio wydaney przezemnie Grammatyki hebrayskiey. Oto są słowa teyże przedmowy. „Za wzór układu służyło nam dzieło: Vocabularium veteris testamenti hebraeo-chaldaicum. Ernesta Fryderyka Rosenmüllera, zalecone krótkością i porządkiem dla poczynaiących naystosownieyszym.” Recenzenci mego słownika przyznaią żem uczynił to przyrzeczenie, lecz zarzucają mi, żem się z niego nieuiścił, i żem postępował krok w krok za wielkim hebraysko-niemieckim słownikiem Geseniusza. Ustanowiwszy raz ten zarzut bezzasadny, lecz nader sprzyjający ich zamiarowi, porównywaią następnie moie dzieło ze słownikiem Geseniusza, wypisują lekkie różnice lub odcienie znaczeń, tudzież konieczne w skróconym słowniku opuszczenia, i te okrzyknąwszy za błędy, liczą ie na móy karb, chociaż mam sobie za chlubę podzielać mniemane te błędy ze znakomitym Rosenmüllerem, który nauką swoią o tyle przewyższa biegłość mędrców Synagogi, o ile blask prawdziwey gwiazdy nieba świetnieyszy iest nad połysk wymalowaney na sklepieniu starey świątyni. Aż nadto słuszne mam prawo stać przy tem, żem w układzie słownika postępował nieinaczey iak w przedmowie wyraziłem. Bo naprzód brzydzę się wszelkim fałszem i podeyściem, i uważam za ostatnią nikczemność zwodzenie publiczności; — powtóre że błahy z siebie zamiar ukrycia Geseniusza pod nazwiskiem Rosenmüllera, bez żadnego w tem celu i powodu, byłby naywiększą śmiesznością i nierozsądkiem; potrzecie że układaiąc moią książkę, podług słownika Rosenmüllera wcalem go nie przeistoczył, o czem każdy, kto ledwie umie czytać łacinę obok polszczyzny, może łatwo się przekonać, i sprawdzić to, com powiedział w przedmowie, i co tu na nowo powtórzyłem. Recenzenci w osobliwszym zostaią błędzie, sądząc że na odparcie ich zarzutów powinienbym wdać się z nimi w długą rozprawę i szczegółowy rozbiór. — Bynaymniey — Dosyć mi tylko ostrzedz tych, którymby chciało się zayrzeć do pisemka recenzentów, aby raczyli pamiętać, żem szedł za Rosenmüllerem, a nie za Geseniuszem, mimo uporne, lecz fałszywe i bezzasadne twierdzenie moich przeciwników. — Możeż bowiem fałsz zamienić się w prawdę przez to, że go dziewięćset razy śmiał kto iawnie i głośno powtórzyć? Przemiana taka zdaie mi się być trudnieyszą ieszcze niż [t]worzenie ex nihilo. Dla przekonania wszakże tych, co nie umieią po hebraysku, lub nie maią pod ręką słownika Rosenmüllera, iż twierdzenie moie nie iest płonnem, kiedy recenzyą mego słownika nazwę nieprzerwanym szeregiem błahych zarzutów i potwarczych zmyśleń, wypisuię tu kilka przykładów, przywodząc text oryginału, przekład polski w moim słowniku, i recenzyą miłośnika litteratury (1). Zaiste przez szlachetność tylko zachowam ten sam porządek w przywodzeniu, iakim szli moi recenzenci, bez wybierania tu i owdzie iawnych dowodów ich nieuctwa i złey wiary. Nie zapuszczę się daleko z nimi w uroienia i obelgi, niemaiąc czasu na stracenie (2). Recenzya moich przeciwników wcale mię nie obchodzi ani zastanawia; podziękowałbym przecież każdemu, ktoby się podiął przełożyć to pisemko po niemiecku lub po francuzku, dla przekonania się po czyiey stronie prawda i znaiomość rzeczy. Naznaczam literą a słownik Rosenmüllera, literą b móy słownik, literą c recenzyą miłośnika litteratury. a. Ev (Ch. Jbba, Jnba) viror, fructus. b. Ev (Ch. Jbba Jnba) zieloność, owoc. c. Ev, zieloność, owoc. „Więc na początku zaraz Autor nie dotrzymuie daney w przedmowie obietnicy; opuścił wyrazu tego pierwotnik, który podług Lexikografów, szczególniey Kimchi i Geseniusza iest Avav.” (1) Autorowie tey recenzyi ukryli się pod zbiorowem nazwiskiem Miłośnika Litteratury. (2) Jeżeli recenzentom podoba się daley ciągnąć ze mną rozbiór i porównanie mego słownika gotów iestem to uczynić na uniówionem posiedzieniu, lecz z warunkiem że przywrócą rzetelny stan kwestyi, którą zmienili i zamieszali podstawieniem Geseniusza na mieysce Rosenmüllera. Gdyby wszyscy za głębokich znawców uchodzić chcący, znali przynaymniey skład własnego gardła, język swóy i wargi, wiedzieliby, że człowiek pierwey musi wymówić av, ev, nim wymówi avav, że zatem wbrew twierdzeniu wszystkich na świecie lexikografów av, ev, iest pierwotnikiem wyrazu avav, a nie na odwrót. Trzymałem się więc tu prawidła wskazanego i w przedmowie i zdrowym rozsądkiem, to iest, że wyraz niezłożony nie może pochodzić od złożonego i po nim następować. Pokazuie się więc zaraz na początku, żem szedł za Rosenmüllerem nie za Geseniuszem. a. Aviv, arista; it. nomen et mensis et loci. b. Aviv, m. kłos, i nazwisko miesiąca i miejsca. (Ch. avav, wczesny owoc wydał) c. Aviv kłos i nazwisko miesiąca i miejsca. „Tu autor kilka popełnił uchybień.” Uchybienia te, zdaniem recenzentów moich, popełnione są w tem, żem nie dodał, któremu miesiącowi w roku odpowiada miesiąc Aviv, i żem powinien był dodać Tel przed wyrazem Aviv, uważanym za nazwisko mieysca. — Zarzut ten ściąga się równie do Rosenmüllera iak i do mnie, wiernie za nim idącego. Odpieram go, za siebie i za Rosenmüllera, mówiąc: że pora roku (w Palestynie,) którey odpowiada wyraz Aviv, iako nazwisko miesiąca, w samem znaczeniu kłos i w mocy iego pierwotnika wczesny owoc wydał, dostatecznie iest iuż wskazana. Opuszczenie mniemane wyrazu Tel, w oczach Rosenmüllera i prawdziwych znawców ięzyka hebrayskiego, wykaże błahość zarzutu wynikłego z niewiadomości sposobu, iakim się układaią słowniki, podciągające wszystko pod właściwe pierwotniki i wymagające po czytelniku cokolwiek rozeznania i usposobienia. a. Abimelek (pater regis) titulus regum Philistinorum. b. Abimelek (Oyciec króla), tytuł królów Filistyńskich. c. Abimelek tytuł królów Filistyńskich „Czy autor nie wiedział o tem, że ten wyraz iest także imieniem własnem osób prywatnych?” Wiedział, i bardzo dobrze; ale dzielił tu zupełnie zdanie Rosenmüllera, że słownikarzom nie wypada w to wchodzić czy podobało się osobom prywatnym przywdziewać szatę cnoty i zdobić się blaskiem gwiazdy, przywłaszczając sobie wielkie imie. Rzecz tu idzie o tytuł, nie zaś o imie własne; idzie o znaczenie wyrazu, które w nawiasie umieściłem, zgodnie z z tem com powiedział raz na zawsze w przedmowie, a które recenzentom podobało się wypuścić. — a. Avir, et abbir, robustus, fortis, potens, heros, nobilis, summus. b. Avir, abbir, silny, mocny, możny, potężny, bohater, szlachetny, naywyższy. c. Avir. „Tu znowu wbrew przyrzeczeniu swoiemu opuścił autor pierwotnik, który iest Avar.” W Słowniku moim idąc za Rosenmüllerem, dodawałem pierwotniki tym tylko wyrazom, od których trudniey byłoby uczniom trafić na nie. W przywiedzionym przypadku zaczynaiący uczyć się hebrayszczyzny, nie więcey potrzebuie mozołu i wysilenia, aby trafić mógł na avar, pierwotnik wyrazu avir, ile trzeba biegłym być w łacinie na domyślenie się że amas pochodzi od amo. Po tem znać głęboką naukę moich recenzentów, chcących podobnemi drobnostkami zapełniać słowniki, i podobne opuszczenia poczytywać mi za błędy. a. Avak Hithp: sese convolvit et sursum elevavit. b. Avak H. zwinął się i podniósł się do góry (p. Ar. baak). c. Avak. H. «(to skrócenie znaczy Forma Hiphil), nie zgadza się z prawdą… bo słowo to znayduie się tylko w formie Hitphael, w mieysce którey autor używa wszędzie abbrewiacyi Hith. » Otoż znowu błąd, i co za błąd? co za herezya? — Błąd wszakże ten, równie iak wszystkie iemu podobne, nad któremi recenzenci szeroko się rozwodzą, nie do mnie należy; wina to iest składacza, (zecera), który aby nie łamać zbyt mozolnie układanych wierszy, z powodu nierówności czcionek hebrayskich z polskiemi, odrzucał przy korrekcie litery zdaiące się mu niepotrzebnemi, niechcąc żadną miarą poprawiać ważnieyszych nawet myłek, niż wytknięty tu błąd. Zamilczeć tu nie wypada, iż zecerem tym był żyd, którego zmuszony byłem przyiąć. a. Aval luxit. b. Aval żałował, w żałobie był, opłakiwał, trapił się. c. Aval «przy tem słowie brakuie całkiem formy Hiphil i Hithpael… .» Pytam się recenzentów, co znaczy słowo aval w formie Hiphil? żałował; a w formie Hithpael? także żałował. Więc podług nich wypadało powtórzyć trzy razy żałował, dla pokazania, że umiem układać słownik. Rosenmüller znalazł to niepotrzebnem i ia także byłem iego zdania. Oba układaliśmy dykcyonarze dla znaiących iuż cokolwiek gramatykę, a nie dla recenzentów, którzy bez niey w całym biegu swoich nauk umieli się obeyść. a. Abrek vox Aegypt. inclinate contra! b. Abrek (wyr. Egip.) schylcie głowę! c. Abrek «Wyraz ten wedle Etymologii Hebr. znaczy padać na kolana…» Wyrażenie to znayduie się raz tylko w biblii, włożone w usta Egipcyan idących przed wozem tryumfalnym Józefa, i wołaiących do zgromadzonego ludu abrek! chylcie się przed nim (Gen. XLI. 43). Uczony Jabłoński, La Croze, Aquila, Origenes, Forster, i inni pierwszego rzędu wykładacze, rozumieią że to iest wyraz egipski, wiedząc dobrze, że pospolita mowa ludu egipskiego nie była hebrayską. Recenzenci moi przeciwnego będąc zdania, daią tem samem wysokie mniemanie o wielkiey biegłości swoiey w starożytnościach wschodu. Nie póydę iuż daley za nimi, czuiąc się nieudolnym do korzystania z ich światła i nauki. To com dotąd przytoczył, wystarcza do przekonania: naprzód, że zarzucane mi uchybienia i błędy pochodzą iedynie ztąd, iż recenzenci koniecznie uparli się porównywać moie dzieło ze Słownikiem Geseniusza, zamiast ie sprawdzać z dykcyonarzem Rosenmüllera (1) Ostatniey zaś roboty ani mogli ani chcieli (1) Zdaniem recenzentów, wyraźnym dowodem żem się trzymał Geseniusza a nie Rosenmüllera, ma bydź wyraz eder wytłumaczony u mnie po polsku przez obszerność; płaszcz. «Pierwsze znaczenie, powiadaią, iest dziwaczne; odgadliśmy tego przyczynę Geseniusz oddaie ten wyraz hebrayski przez ein weiter Mantel, sobie zadawać. Nie mogli, bo synagoga nie była nigdy przybytkiem muz łacińskich. Nie chcieli, bo im trzeba było koniecznie wystąpić z pisemkiem. powtóre, nic dowodniey nie wykazuie ubóstwa grammatycznych wiadomości u recenzentów moich, iak wytykane przez nich opuszczenia i braki form słownych w moiey książce (1). Jako bowiem pierwotniki głównym przedmiotem słowników, tak przeciwnie formy będąc wyłączną dziedziną grammatyk, wtedy tylko przywodzą się w pierwszych, kiedy mocno cieniuią znaczenia wyrazów, lub kiedy są osobliwościami i odstępują od zwyczaynych prawideł (anomalia). Wiedzieć też potrzeba, że słownik móy drukowałem po wydaniu pierwey grammatyki, iako iey dopełnienie, i że nie powinienem był powtarzać w drugiey części mego dzieła, com w pierwszey iuż wyłożył. potrzecie, co do zarzucanych mi uchybień w punktacyi (2), wiadomo że w tym względzie biblia zawiera w sobie często odstąpienia od powszechnie przyjętych prawideł i niezgodności, które uświęcone zostały przez Massoretów. Lecz słownikarze, i grammatycy kłaść powinni punkta samogłoskowe podług stałych i powszechnych autor nie zrozumiawszy go przetłómaczył weiter przez obszerność, a Mantel przez płaszcz.« — Cóż mam odpowiedzieć na tak błahy zarzut? Wypiszę tu ieszcze raz słowa Rosenmüllera: Eder, amplitudo, (obszerność), item pallium (płaszcz). Oba te znaczenia odpowiadaią doskonale wewnętrzney mocy wyrazu hebrayskiego. (1) Podobnych braków i opuszczeń przywidzianych naliczyli recenzenci przeszło pięćset. (2) Takich uchybień mniemanych, recenzenci upatrzyli przeszło trzysta. Niedziw więc że naliczyli aż 900 błędów, między któremi ledwie 17 ulega sporności zdaniem samych krytyków. prawideł punktacyi, nie zaś trzymać się w niey owych odstąpień, iakie weszły do rękopismów i ksiąg przed wydoskonaleniem systematu Massoretów. poczwarte nakoniec, pomyłki drukarskie w moim słowniku, częścią musiały bydź nieuchronne, iako w dziele niezbyt łatwem do ułożenia, a nader trudnem u nas do wydrukowania, częścią są owocem uporu zecera żyda. Obaczmy teraz na iakich to zasadach gruntuiąc się mędrcy synagogi, pomawiaią mnie o niedowiarstwo. Utrzymuią oni, że opuściłem znaczenie stworzyć pod pierwotnikiem bara, i gorszą się ztąd, że tłómacząc wyraz hebrayski malak przez poseł, posłaniec, nie dodałem anioł. Zkąd wypada prosty u nich wniosek, albo iak się im podobało wysłowić, cierpki zarzut, że uchybienia te zakrawaią na niedowiarstwo (autora) względem stworzenia świata z nicości i istnienia aniołów. Odpowiadam co do pierwotnika bara, że ten w żadnym ięzyku wschodnim nie zawiera w sobie znaczenia stworzyć, ale wyraźnie znaczy nadać postać bezkształtney massie, ukształcić, okrzesać, ociosać i (degrossir, ébaucher une masse informe). Na poparcie tego przytaczam co o tym pierwotniku mówią Scheidius, Schultens i inni znakomitsi wykładacze: «Pierwotnik bara znaczy 1. caedere, hauen, aufhauen, hakken, t. i. rąbać, rozcinać, przerzynać (patrz Jos. XVII. 15 i 18 Ezech. XXIII. 47). Znaczy 2. dedolare exasciare, behauen (mit der Zimmeraxt) t. i. ociosać, okrzesać, obrobić siekierą lub ostrem narzędziem iakiem, a ztąd fabricari, wyrabiać, budować (patrz Ezech. XXI 19 lub 24). Znaczy nakoniec 3. facere, formare, machen, bilden t. i. zdziałać, zrobić, ukształtować (patrz Gen. II. 4. 7. Jes. XLIII. 7 (1). Podług tego pierwszy wiersz biblii wyraża myśl prawdziwie filozoficzną: «Na początku rzeczy, t. i. po wyprowadzeniu zamętu (chaos) z nicości, Bóg zaiął się odłączeniem z massy bezkształtney żywiołów maiących służyć do ukształcenia niebios i ziemi, iako dwóch ostatnich ogniw stworzenia.» — Tenże sam wiersz synagoga wykłada tak: «Dla żydów Bóg stworzył niebo i ziemię» (obacz Raschi). — Przyimuię więc i wierzę w dogmat stworzenia, lecz na ostatni wykład żadną miarą zgodzić się nie mogę, i spodziewam się, że z tego powodu nikt mnie o niedowiarstwo posądzać nie ma prawa i nie będzie. Co do wyrazu hebrayskiego malak, komuż niewiadomo że wyraz polski anioł pochodzi z greckiego angelos, i że ten ostatni nie znaczy co innego iak poseł, posłaniec. Ztąd, aniołowie nie są czem innem iak posłańcami nieba, a posłańcy nieba są aniołami, we wszystkich ięzykach całego świata; przyimuię więc także i wierzę w bytność aniołów, ale nie mogę dosyć (1) Biblia przeto używa słowa bara na wyrażenie czynności rąbania drzewa, obrabiania kamieni, utworzenia człowieka. Sądzę zaś, iż kto rąbie drzewo lub ociosuie kamień, nie stwarza przez to ani drzewa ani kamienia — i ktoby chciał utrzymywać, że Bóg stworzył człowieka ex nihilo, przeciwiłby się textowi pisma świętego, które nas zapewnia, że Bóg ukształcił, ulepił człowieka (jatsar), z prochu ziemi (Gen. II. 7). Zwracamy tu ieszcze uwagę, że wyrażenie Bóg stworzył (bara) niebo i ziemię, (Gen. I. 1.) wysłowione iest niżey przez Bóg uczynił (asa, fecit) niebo i ziemię (Gen, II. 4). uwielbiać głębokiey nauki i przenikłości moich recenzentów. (1) Ze wszystkiego co się tu powiedziało, naturalny oczywisty wypada wniosek, że powodu do iawney niechęci i oburzenia, z iakiemi rycerze synagogi na mnie powstaią, nie należy szukać w moim słowniku hebrayskim, ale w przedsięwziętem tłómaczeniu Talmudu, nad którem iuż od znacznego czasu pracuię. Oprócz złey wiary i chęci spotwarzenia (2), która się naywyraźniey przebiia, w każdym niemal wierszu recenzyi fałszywego miłośnika literatury, wymienię tu trzy niezaprzeczone dowody, że w pisemku tem (1) Rzecz iasna, że kto przyimuie stworzenie ex nihilo i bytność aniołów, wierzy także w Boga, stwórcę wszech rzeczy. Jeżeli zaś obiaśniam wyraz Jehowa przez Bóg narodowy, nie móy to błąd, ale wina samychże żydów, którzy byli i są takiego dotąd mniemania. Bogoboyni przeciwnicy moi nie śmieią wymawiać świętego wyrazu przez uszanowanie, zdeptawszy cześć i uwielbienie należne prawdzie. Dwie rzeczy zupełnie sprzeczne i pogodzić się niemogące. (2) Przywodzę tu ieden z kilkuset przykładów złey wiary i razem błahey złośliwości. Obiaśniaiąc imię własne Miriam, (eorum rebellio), napisałem rokosz ich. Zecer zrobił z tego rozkosz ich wtrąciwszy literę z. Recenzenci licząc mi to za błąd, chociaż z wyrazów sąsiednich i z samey nawet pisowni polskiey widać tu oczywistą myłkę drukarską, zapytują się w ten sposób: «Czy u naszego autora powstanie czyli rokosz iest rozkoszą? Niech się autor strzeże podobnych pomysłów i zmian.»… Gdyby logika była siostrą potwarzy, należałoby owszem wnieść ztąd, że autor robiący podobne zmiany przekłada i woli roskosz nad rokosz. Lecz że recenzenci opacznie wnioskują, muszę im powiedzieć, że nauczka ich abym się strzegł podobnych zmian, nie stosuie się wcale do mnie, ale do żyda zecera, który ten tak srogo mi zarzucany błąd popełnił. ukrywa się baterya usypana przez synagogę przeciwko przekładowi Talmudu. I tak: 1. Słownik móy wyszedł z druku na początku zeszłego 1829 roku, tak, że między wydaniem iego na widok a ukazaniem się recenzyi rok cały dobrze upłynął. Gdyby więc miłość powszechnego dobra iedynie ożywiała recenzentów, iak się z tem odzywają, niezawodnie wzięliby się zaraz do dzieła i dokonaliby ie z większym pośpiechem, zwłaszcza iż mieli zamiar iak się z faktu ich pokazuie, sklecić tylko ramotę uwag takich, iako: to niewłaściwie, niewiernie przetłómaczono, tego brak, to opuszczono, to inaczey bydź powinno, i z obelg, na które nie trzeba łamać głowy i natężać wynalazczey siły umysłu. 2. Recenzya ta ukazała się wtedy właśnie, kiedy iey autorowie, przewiduiąc że rękopism tłómaczenia Talmudu wkrótce ma bydź złożony w ręce Rządu, pochlebiali sobie że zostaną wezwani, iako znawcy do iego rozpoznania i osądzenia. Było więc dla nich ważną i roztropną rzeczą przygotować wcześnie umysły do przyięcia nieubłaganego ich wyroku o wartości tey pracy, i zadać iey cios ostatni z ręki jakiegokolwiek rabina, mędrca i rycerza synagogi. 3. Nakoniec, recenzya ta iest płodem tey samey przewrotności i przebiegów do iakich statecznie udawali się przeciwnicy przekładu Talmudu, w miarę iak przedsięwzięcie to brało obrót pomyślnieyszy lub upadało. I tak, od ogłoszenia pierwszego artykułu mego o potrzebie wytłómaczenia Talmudu, czyli zbioru nauk żydowskich, synagoga natychmiast zaczęła rozsiewać i troskliwie wpaiać w umysły sprzyiaiące temu przedsięwzięciu, «że przekład iest tylko czczem uroieniem; że Talmud nie da się nigdy przełożyć; że niesłusznie iest okrzyczany i posądzany o szkodliwe dążenie swoich nauk i przepisów, gdy owszem iest iedną z naymoralnieyszych ksiąg, i zaleca się wyrozumiałością ku wyznawcom innych religiii» — Późniey widząc, że ten podstęp im się nie powiódł, udali się do innego całkiem przeciwnego, staraiąc się wmówić: «że Talmud zbyt iest niemoralny i nienawistny ku chrześcianom, aby ci mogli zezwolić na iego przekład.» — A gdy i ten bezskutecznym się okazał, i proiekt przetłómaczenia Talmudu przyięty został, chwycili się niedawno inney drogi, utrzymuiąc: że przekład ten, niepodobny naprzód do wykonania, szkodliwy potem i niegodzien zrobienia, był iuż wielokrotnie uskuteczniony w kilku ięzykach europeyskich. — Dzisiay nareszcie, widząc że i ten wybieg na nic się im nie przydał, widząc że przekład Talmudu codzień postępuie, gotuiąc się do ostatecznego o nim zawyrokowania, głoszą śmiało że nieumiem po hebraysku, dla wyprowadzenia ztąd oczywistego wniosku, iż tem bardziey nie rozumiem talmudycznego ięzyka. Zbyt daleki iestem, abym ostatni ten cios synagogi na dobicie mię wymierzony, za fatalny dla siebie uważał. Całe złe, iakie mógł mi wyrządzić, kończy się na tem, że daie mi sposobność uroczyście tu oświadczyć: «Iż nigdy nie uznam żadnego żyda ani przechrzty (ne[ofi]ty) iakiegobądź kraiu i narodu za właściwych i bezstronnych sędziów mego tłumaczenia Talmudu.» A to dla następujących powodów: Naprzód. Filologia hebrayska w szkołach żydowskich ma dążenie całkiem opaczne i wprost przeciwne temu iakie wzięła od kilku wieków u chrześcian. Rabini przywodzą wszystko do tradycyi czyli do podań swoich uczycielów; filologowie chrześciańscy idą za postępem odkryć i światła swoich uczonych; pierwsi obiaśniaią swoie pomniki według Talmudu; drudzy według ducha nauki starożytności. Albo wyraźniey, żydzi staraią się różne mieysca w xięgach religiynych brać w takiem znaczeniu, iakie do nich doktorom synagogi podobało się podług swoich widoków przywiązać; uczeni zaś chrześciańscy w tłómaczeniach swoich maią na celu zawsze samo tylko pierwotne znaczenie, iakie autor w texcie wyraził. Słowem, wszystko iest nieruchome i wsteczne u żydów, a wszystko postępowe w prawdziwem świetle u chrześcian. Ztąd to pochodzi, że chrześcianie w wykładzie biblii odłączaią się i różnią całkiem od żydow, począwszy od pierwszego wiersza aż do ostatniego. W dowód czego powołujemy się na wykład iey w kommentarzu Raszi, który przecie u wszystkich prawie żydów europeyskich uchodzi za dzieło klassyczne. Co powiedziano o biblii, to rozciąga się i do Talmudu, i właśnie dla tych samych przyczyn. Kto zamyśla tłómaczyć Talmud, nie powinien przestawać na tem co w nim znayduią i widzą Rabini, ale śledzić i wyświecać co istotnie autorowie i wydawcy iego chcieli, aby w nim znaleziono, to iest co chcieli w nim powiedzie[ć.] Ztąd pokazuie się dowodnie że: talmudyści nasi niezdatni są na sędziów i nie mogą należycie wyrokować o przekładzie Talmudu przez chrześcian dokonanym. Powtóre, wszystko co chrześciańscy filologowie pisali dotąd o duchu praw moyżeszowych, o treści i dążeniu Talmudu, naymocniey oburzało na nich umysły namiętnych uczycielów synagogi, których nienawisnym wyrokom spółczesność może pobłażała, ale które potomność zmuszona była iawnie odwołać. Michaelis znalazł między żydami przeciwników, którzy w zarozumiałości swoiey wyśmiewali iego naukę, a przecież do dziśdnia żydzi nie maią nic takiego w swoiey literaturze coby się mogło porównać z iego. dziełem, znanem pod nazwiskiem Prawo Moyżesza. Co dowodzi, że duch szyderstwa i nauka nie zawsze mieszkaią pod iednym dachem. — Eisenmenger odsłonił zgubne dążenie Talmudu, i spotkał zawziętych przeciwników między wielą mędrcami żydowizmu, którym podobało się obwołać dzieło iego za magazyn potwarzy i kłamstw, jednakowoż dzieło Eisenmengera zostało dla nas pomnikiem głębokiey nauki i zdrowey krytyki, a tłómaczone przez niego wyiątki z Talmudu noszą cechę wierności w niczem nieposzlakowaney, zdaniem sławnego Tychsena niezaprzeczonego znawcy w tym przedmiocie. I ztąd znowu się pokazuie iak nie można polegać na zdaniu żydów w tem co chrześcianie piszą o ich prawach. Wreszcie co usunąć może wszelką wątpliwość o prawdzie moich twierdzeń iest: Potrzecie, że religia zabrania żydom wyraźnie i naysurowiey wyiawiać chrześcianom taiemnice ich wiary i nauk. Wszyscy przestępuiący ten zakaz uważani są za przeniewierców, zostaią pod klątwą i stosownie są karani, iak to z różnych mieysc Talmudu okazuje się. A ponieważ to wszystko iest prawdą dowiedzioną i niepodlegaiącą żadnym zaprzeczeniom, rozumiem iż nikomu nie wyda się to rzeczą dziwną, kiedy nie zgadzam się, aby sąd o moim przekładzie Talmudu odbywał się przed trybunałem fanatyzmu. Jeżeli zaś równie odmawiam tego sądu neofitom, niech raczą wiedzieć iż to czynię nie z powątpiewania o szczerości ich nawrócenia, ale iedynie dla tego, że niesądzę aby można było wpływ edukacyi, zaczętey i ukończoney w szkołach rabinów, zniszczyć w iedney chwili przez samą zmianę religii. Słowem, w rzeczy która mnie tak mocno obchodzi, i w którey idzie o dobro publiczne, nie przystanę i nie dozwolę, aby doktorowie synagogi prowadzili mnie, iak przysłowie niesie, od Heroda do Piłata, i od Kaifasza do Anasza. Pracuię dla nieżydów i przez nieżydów chcę bydź sądzonym. — Na dowód zaś, iż bynaymniey nie myślę unikać i uwalniać się od rozpoznania i sądu, lecz że owszem pragnę całey iego surowości, byle ten sąd mógł wyrokować bezstronnie i sprawiedliwie, odwołuię się do zdania Rosenmüllera, Geseniusza, Sylvestra de Sacy, którzy co do nauki i biegłości w ięzykach i starożytnościach wschodu, staną zapewne za trzy naymniey legie Rabinów. (1) (1) W następującym zeszycie Pamiętnika umieszczony będzie rozbiór L. A. Chiariniego dzieła Theorie du Judaisme w Paryżu w 2 tomach wydanego, w którem znayduie się rozwinięcie autora widoków o żydach i naukach Talmudu.